W tym wpisie przedstawię Wam pięć moich najbardziej ulubionych yerb z 2021 roku. Dwie z nich pochodzą z Argentyny, jedna z Brazylii i dwie z Paragwaju. Przedstawiam je też bardziej szczegółowo bo nie recenzowałem ich wcześniej.
Spis treści!
ISONDU BARBACUA
Najpierw przedstawię kilka informacji o samej Isondu. Tak więc to craftowa – rzemieślnicza yerba mate z Argentyńskiej prowincji Misiones. Przybliżałem ją w tym wpisie http://www.podrozczteryzmysly.pl/2021/11/28/anna-park-recenzja-yerba-mate/. Nazwa ta pochodzi z języka indian Guarani i ma związek z legendą o świetlikach. Plantacje założyli imigranci, którzy osiedlili się w tej prowincji. Niestety nie wiem w jakim to było roku i z jakiego byli kraju. Tu warto wspomnieć, że oprócz Isondu barbacua rodzina ta ma jeszcze dwie wersje yerby : Isondu tradicional i Isondu organica. Omawiana tu yerba jest suszona W Polsce na chwilę obecną możemy zakupić dwie wersje czyli : Isondu Barbacua, Isondu tradicional. Omawiana przeze mnie yerba jest suszona tradycyjną metodą Barbacua. Nie będę o tym tu mówić. O tym tradycyjnym sposobie suszenia możesz przeczytać http://www.podrozczteryzmysly.pl/2021/03/31/trzy-yerbowe-odkrycia-2021-roku/ W przypadku tej yerby proces ten trwa kilkanaście godzin. Isondu używa w tym celu trzy ściśle określone gatunki drzewa. Następmnie yerba jest leżakowana przez dwa lata.
Teraz przejdę do przedstawienia tej yerby. W zapachu jest intensywna, ale nie ma nut dymnych. Wyczuwam też w zapachu rzeczywiście drewniane aromaty..
Smak Isondu Barbacua jest intensywny, wyczuwam umiarkowane nuty goryczkowe i nuty wędzonę. Natomiast te nuty wędzone podobnie jak te goryczkowe są na umiarkowanym poziomie. W smaku czuję też takie aromaty słodowe.
Czemu ta yerba znalazła się w tym podsumowaniu ? Powody mam trzy. Pierwszy to podejście rodziny do, której należy Isondu do tego co robią. Po drugie smak Isondu. Trzeci powód to tradycyjny sposób suszenia metodą Barbacua.
CHAMIGO Z POLEO
Trzeba tu zaznaczyć parę rzeczy. Po pierwsze, to nie jest yerba craftowa/rzemieślnicza. Chamigo pochodzi z plantacji należących do spółdzielni Molinos Rio de la Plata S.A., , która również posiada Cruz de Malta czy Noblesa Gaucha. Druga kwestia to fakt, że to była pierwsza yerba jaką piłem z dodatkiem ziołowym. Nim przejdę dalej, pokrótce omówię jeszcze jedną rzecz.
Czym jest poleo? To zioło Lippia turbinata, które należy do rodziny werbenowatych. Rośnie w Ameryce południowej i stanowi bardzo popularny dodatek do yerba mate.
To teraz przejdę do mojego omówienia tej yerby. W zapachu czuć, że ma ona dodatek ziołowy. . Natomiast co ze smakiem? W każdej argentyńskiej yerbie mniej lub bardziej będzie wyczuwalna taka naturalna słodycz. To występuje również tutaj. Mam też wrażenie, że dodatek poleo podbija jeszcze bardziej tę słodycz. W smaku można też wyczuć ziołowość. Ta naturalna yerbowa goryczka też jest, ale niezbyt wiele, według mnie.
Odnośnie tej yerby chcę powiedzieć tylko tyle bo tak jak wspominałem to była moja pierwsza yerba z dodatkiem ziołowym. Dodam tylko, że w Polsce jest również dostępna druga wersja – Chamigo Hierbas Serranas z dodatkiem mięty.
META MATE LEAFY MELODY
Z Argentyny przenosimy się do Brazylii, skąd yerby Meta Mate pochodzą. Meta Mate należy do rodziny Gehn. Cała ich historia to byłby materiał na inny wpis, więc ograniczę się do kilku informacji.
Ostrokrzew paragwajski Meta Mate nie pochodzi z plantacji, a z roślin rosnących dziko w lesie. Zbiory dokonywane są wyłącznie w trakcie pełni księżyca. Następnie jest suszony metodą barbacua. Yerby, a w zasadzie Chimarrao, jak mówią w Brazylii, w przeciwieństwie do yerb z Argentyny i Paragwaju nie są leżakowane. To się tyczy wszystkich yerb, a nie tylko tych rzemieślniczych. Teraz przejdę do omówienia Meta Mate Leafy Melody.
W yerbie tej wyczuwam coś, co kojarzy mi się ze świeżością, coś co przypomina mi w ogóle smaki i zapachy z grila. W aromacie wyczuwam też coś podobnego do japońskiej matchy. Oczywiście w aromacie można wyczuć również to, że była suszona metodą barbacua. To wszystko bardzo świetnie się łączy zarówno w smaku, jak i zapachu.
JEROVIA ORGANICA
Z Brazylii przenosimy się do Paragwaju by poznać Jerovie organica. To stosunkowo nowa yerba bo plantacja ma zaledwie kilkanaście lat. Omawiana yerba to produkt organiczny. Plantacja nie stosuje żadnych pestycydów, a opakowanie jest biodegradowalne. To teraz przejdę do omówienia moich wrażeń smakowych.
Poczułem taki dość intensywny zapach i coś co może sugerować, że yerba ta leżakowała przy jakimś drzewie. Nie wiem co by to mogło być.
W smaku też można wyczuć drzewne aromaty. Wyczuwam też w niej takie orzechowe, dymność, która świadczy o tym, że yerba ta miała dość długi proces suszenia barbacua. W smaku Jerovia też jest intensywna. Jeśli moje pierwsze wrażenia mnie nie zawiodą to będzie jedna z najlepszych yerb jakie piłem w tym roku.
LA RUBIA
To kolejna yerba z Paragwaju. Zacznę od czegoś zaskakującego. Mamy XXI wiek, a omawiana yerba nie ma swojej strony internetowej, social mediów. Bardzo mało wiadomo o tej yerbie. Po pierwsze istnieje już ponad 40 lat. To kolejna yerba craftowa. Na plantacji pracuje mniej więcej 20 osób z tego co się dowiedziałem. Nazwa tej yerby to po Polsku blondynka. Nie wiadomo czemu akurat taka nazwa. Warto jeszcze wspomnieć, że yerba ta jest suszona metodą barbacua i leżakowana przez dwa lata.
Blondynka ma bardzo mocny intensywny zapach. Można też wyczuć, że była sezonowana i proces barbacua był długo trwały.
Co do smaku. Bardzo intensywny, czuć to suszenie barbacua bardzo mocno, trochę goryczki. To była jedna z najintensywniejszych yerb jakie piłem do tej pory.
MOJA UWAGA NA KONIEC
Wszystkie przedstawione tu yerby są wyjątkowe według mnie z powodów, które przedstawiłem w poszczególnych częściach tego wpisu. Jednak jeśli rozpoczynacie dopiero przygodę z yerba mate lub nie lubicie yerb Paragwajskich i dymionych metodą barbacua to nie będą to yerby dla Was. W takim przypadku najbardziej polecam Chamigo z poleo i ewentualnie Meta mate leafy melody.